poniedziałek, 31 maja 2010

il sole

ona pyta kiedy wreszcie wyjdzie słońce
nie wiedząc że oto "ja" jest jej słońcem
które wyszło i ciągle jeszcze wychodzi
z siebie

niedziela, 30 maja 2010

Ubi Caritas et Amor.
Jest taki pewien piękny chorał w takim pewnym pięknym opracowaniu takiego pewnego francuskiego kompozytora, ale nie słyszysz takiego pewnego pięknego chorału w takim pewnym pięknym opracowaniu takiego pewnego francuskiego kompozytora.
Jest taki deszcz co się rozpadał i rozpada się na parapet.
Deus ibi est.

wtorek, 25 maja 2010

fødselsdag [fuselsdaj]

czyli dzień fusa na dzień fusa
przewiduje się liczne atrakcje
a trakcje czyli posag posąg
pociąg ranny w koło
wokoło kościoła deszcz
i tylko tam tara ram tam
a za zapiekanki
oraz zapiekanny
dla pięknej...

hosanny
in excelsis
et in terra pax!

piątek, 21 maja 2010

Niebezpiecznie łatwo jest dziś być romantykiem
budzisz się około południa zmieniasz
strefę czasową w ustawieniach bloga
na trzecią nad ranem w końcu nie śpisz
bo miłość albo cieknie (albo) kran w kuchni.

Albo też ferwor tworzenia, żelazny wór
z francuskiego wór de fer miałeś przecież
napisać mszę na cztery chóry, dziesięć orkiestr
piętnastu dyrygentów na jedną z niedziel
okresu niezwykłego.

Albo zasłynąć kaznodziejskim poematem
którego treść i forma wyprostowałyby
ludzkość i wyprzedziłyby epokę w której
jedne włosy jedne dłonie jedne oczy to
jeszcze nie to ale to już to dlatego więc
ludzkość niech wyprostowuje się sama!

wtorek, 18 maja 2010

Alleluja

Na przystanku za twoim przystankiem wsiadają dzieci. To jest ten taki przystanek przy takim skwerze, gdzie po leśnym piciu robi się siku, albo też leży pod stołami ulokowanej nieopodal restauracji bo tak jest dobrze. Dzieci może jednak nie zdążą, drzwi zamkną się za ich wychowawczynią i pojedziemy dalej w spokoju świętym.
Dzeci zdążają. Obiecują wysiąść na ulicy tego, czym smarujesz chleb każdego ranka i nie jest to pasztet. Jest i spokój. Ale, że jest to autobus, o którym mowa w poprzedniej notce, to o przymiotniku "święty" tylko sobie pomarzymy. Sanctus, Sanctus, Sanctus, Dominus Deus Sabaoth. Jest i cisza. Wychowawczyni pyta dwójki podopiecznych czemu taka cisza. Że nie ma hałasu. Mówią, że mogą hałas zrobić i "ja" też uczestniczyć chce w robieniu hałasu, ale dzieci zaczynają śpiewać pieśni i jedna z nich kończy się słowami "Alleluja". Potem jedno dziecko dyryguje drugiemu tak jak podobno robi to pani od chóru. I to piękne. "Ja" też chce uczestniczyć w koncercie, ale "ja" nie uczestniczy w sztuce, bowiem uczestniczy w włoskim dialogu o robieniu planów na świątecznonoworoczne podróże i chwilę przed ostatnim przystankiem bohaterowie dialogu mówią mu "Wesołych Świąt i Szęśliwego Nowego Roku".
Bez "Alleluja!".

niedziela, 16 maja 2010

nieba nie ujrzałem

dzieci zapytane przez księdza gdzie jest niebo odpowiadają, że kilometr może dwa w górę
stare grzyby polskiej sceny śpiewają, że tylko metr nad ziemią
reklama mówi, że niebo w gębie
piekło jest natomiast piekielnie proste, bo podobno jest tam, gdzie nie ma dobra może być, że chodzi o autobus dwieście dwadzieścia dwa między siódmą trzydzieści a dziewiątą
zatem niebo, to musi być jakaś taka wielka gęba zwisająca ze starej topoli, o wysokość której, kłócą się uczeni i w której to gębie jest nieskończona ilość wielkich zębów, między którymi wszyscy się pomieścimy aby móc spożywać ogórki kiszone i agrestową galaretkę i aby móc oddychać nie swoim oddechem nie zawsze świeżym i miłym w dotyku
tyle dobra i tylko
dwa kilometry

sobota, 15 maja 2010

ujrzałem koniec świata

na końcu świata jest las
duży i autobus pełny linii
sto dziewięćdziesiąt dziewięć
krzywoustych i innych
krzywo

piątek, 14 maja 2010

napis na jednym z dworców
że zakaz karmienia głębi.
Karmijmy albo lepiej
karmmy my myśl płytką
chodnikową ową prostą
nieskomplikowanością
której próżno szukać
w gąb głębi gołębi.

niedziela, 9 maja 2010

zużyta zapałka unosi się na klozetu tafli wody wciąż mimo licznych spuszczeń
cóż, trzeba w otchłań wsadzić łapę
co to już nie w takich otchłaniach bywała
chwycić tę zużytą i do kosza
dobrze
żeby
trafić

piątek, 7 maja 2010

oczodoły

oczodoły widać ze szczytu schodów
oczy myślisz że w ciebie wpatrzone
oczy ku górze wzniesione

środa, 5 maja 2010

senność siatkówki

odejdź od tej siatki!
znowu?
znowu!
tak?
tak!

ale nie stój tak, podbiegnij teraz do niej!
do której - ich jest sześć jeśli nie siedem!
podbiegnij!
tak?
tak!
znowu?

odskocz od siatki, bo nie będziesz miał czasu na atak!
atak za to będzie miał czas dla mnie.
jaki atak? czego?
nie wiem, może wątroby!
nie...
tak!

czemu ty wciąż tkwisz przy tej siatce?
znowu?
znowu!
czekam aż przyjdzie Rybak, złowi mnie i na brzeg wyciągnie.

wtorek, 4 maja 2010

ujrzałem niejadalne poślady

Poeta, który kupuje najtańszy bilet na wieś i najdroższą książkę w pobliskiej księgarni, bo przecież podróż to wspaniały pretekst, żeby sobie nakupować dzieł, grubo się myli, że wyjdzie z pociągu bardziej oczytany niż do niego wsiadł.
Bo przejeżdżająca za oknem przyroda podnieca.
Drzewo podnieca i trawa podnieca.
Biegnący pies za oknem podnieca
i przyczajony w krzakach kot podnieca.
Napięty od strony piersi bażant podnieca
i wypięte od strony słońca poślady starego dziada
po prostu są,
chociaż dobry poeta...

niedziela, 2 maja 2010

majówka

dworzec kolejowy
mgła, z tunelu parują szczyny, zatem i woń
z sufitu odrywa się deska
za chwilę utkwi w głowie pasażera czekającego na Orient Express do Sztkoholmu
kasa biletowa
- dzień dobry, pani da najtańszy na wieś.

sobota, 1 maja 2010

fajna seria

jak narysować psa?
jak narysować kota?
jak narysować dinozaura?
jak narysować wóz strazacki?
jak narysować Fryderyka Chopina?