niedziela, 25 września 2011

Numery

które pewien pisarz otrzymał w obozie zapamiętuję o wiele lepiej niż lata jego życia i wszystkie inne liczby związane z jego osobą. Pierwsza część numeru to numer warszawskiego autobusu z Bokserskiej do Zachęty. Druga, to autobus z Ursusa Niedźwiadka na Targówek. Jeden czarny, drugi czerwony. Czy potrafisz po numerach odgadnąć o jakiego pisarza chodzi?

Po północy

mówią w radiu po angielsku
o najlepszych czasach
Fleetwood Mac
najlepsze czasy Fleetwood Mac
minęły czy przestaną
mówić po angielsku?

sobota, 24 września 2011

Nie oglądam telewizji

Oglądam. Czasem. Czasem włączam i często idą kozaki z Lidla albo siedzi Tomek Kraśko. Wtedy nie oglądam. Odwracam się tyłem i jem w skupieniu. Czasem piję. Piję bo dłużej nie mogę. Mogę dłużej pić. Ale nie siedzieć przodem. Tyłem, czasem bokiem ale z głową odwróconą do tyłu. Dziękuję Bogu, że nie jestem bogiem o czterech twarzach, a mój status materialny nie pozwala na cztery odbiorniki.
Ale dziś oto spotkały mnie dwie mądre dyskusje. Dwóch mądrych ludzi przyszło, o zgrozo, do jednej stacji. Jeden przed południem. Drugi po. Potem przeszły się kozaki, a za chwilę o mało nie usłyszałem słów prezesa, więc szybko wyłączyłem. Szczęśliwy. Teraz prędko nie włączę, bo limit mądrych słów musiał się wyczerpać na bardzo długo. Odwracam się więc tyłem niczym Maciej Zembaty na swym czarnym fotelu i spowity kłębami dymu znikam.

piątek, 23 września 2011

One more cup of coffee

Dylana. Znalazłem pod pianinem słowa. Leżały. Trochę szukam tonacji dla siebie, tylko dla siebie, akordów, są cztery, jakoś nie leżą pod pianinem. Wybieram najprostszą. Your breath is sweet your eyes are like two jewels in the sky i tak dalej, dalej. Na tych samych akordach można sobie zaśpiewać Znów wędrujemy. Fajnie. Wędruję po pokoju, wędruję i nie mogę przestać, bardziej nawet wędruję niż po pokoju. Wędrowanie mnie wciąga, wędruję. Pociągnąłbym tę notkę dalej, ale wywędrowałem.

środa, 21 września 2011

Bez kawy

wytrzymałem półtora dnia. W ostatniej półgodzinie konania zerwałem się z łóżka i czem prędzej pognałem do kuchni nasypać sobie granulek do kubka i zalać wodą. Nie cierpię rozpuszczalnej, ale nie chciałem tak do końca przerywać trwania w ascezie, więc jeszcze jeden ból sobie zadałem i oto to ukłucie właśnie przywróciło mnie do życia. Myślę, że jestem takim nawet bohaterem i może nawet zasługuję na medal. Chociaż może nie. W mojej rzeczywistości medal dostaje się jak wpakuje się komuś kulę i kilka osób się z tego cieszy. Albo jak się samemu dostanie kulę, to do kuli dołączają medal. No to nie. To medal niech odbiorą inni. Tak, medal to inni. Chociaż jest pies na medal. Pies nie potrzebuje kul. Choć znowu przez pojęcie „pies na medal” można rozumieć, że pies jest tworzywem do wyrobu medali. Zatem nie chcę stać ani w rzędzie ludzkich medalistów, ani też w rzędzie psich medalistów, których tak swoją drogą łączy taka jedna cecha. Służalczość.
Zatem jestem tylko bohaterem. Bohater może śmigać z karabinem w słusznej sprawie, ale sam nie otrzymuje kul, ani ich nie zadaje. A jak strzela, to może pozwolić sobie na pudło. Albo na dziesięć. Taki bohater może być bohaterem, bo choćby kogoś ratuje narażając własne życie. No na przykład ratuje postrzelonego przez niedługo odznaczonego medalistę psa spod kół nadjeżdżającego Regio Ekspresu, a poza tym dookoła latają kule i granaty, a za chwilę nadleci jeszcze izraelski boeing 707. Tak, takim bohaterem mogę sobie być.
Takim z resztą i jestem. Przetrwałem półtora dnia bez kawy. Nic nie wspomnę o jakości życia w tamtym czasie. Jestem narkomanem. Tak, kawie zawdzięczam wiele, chociażby nie tylko to, że jest ta notka, ale że jest też jej autor. Żywy.
I całkiem bystro-sprytny. Oto biorę do ręki książkę o sztuce i już na początku odpowiadamy razem z autorem na pytanie czym jest sztuka i że sztuka to piękno widziane przez artystę. Jest jeszcze klika definicji sztuki, które wzajemnie się uzupełniają, bądź wykluczają. Mnie najbardziej zadowala ta:

To nie sztuka zabić kruka
Ale sztuka całkiem świeża
Goła dupą
Siąść na jeża

wtorek, 20 września 2011

Pociąg

nowy co przed szóstą czeka za Zachodnim na wyjazd na trasę
wygląda z nocy swoimi światłami gapi się może nawet na mnie
albo na Ciebie!
ma kształt szczura
mi się podoba
jak ostatnio mało co

niedziela, 18 września 2011

Powrót

wyszedłem kilka razy pić kawę
na taras skąd się widok rozciąga
na cmentarz wróciłem teraz
spokojniej patrzę na ziemię