niedziela, 30 września 2012

Pokuta

(przełożyła Michaela Koželuhová)


když na lavičce v parku zachraňuji
svět s pivem v ruce ty
v zákrytu za polskými novinami
voláš policii řekni
jak chceš abychom šli
do nebe

sobota, 29 września 2012

Mandat

kiedy na ławce w parku zbawiam
świat z piwem w ręku ty
zasłonięty gazetą polską
dzwonisz na policję powiedz
jak chcesz żebyśmy poszli
do nieba

czwartek, 27 września 2012

Jeśli

Jeśli nie przyjeżdża jeden pociąg, a w następnym pociągu, który przyjeżdża zaraz po tym co nie przyjechał, przechodzą równolegle dwie kontrole, sprawdzające te same bilety w tym samym czasie, na tym samym odcinku, jest to niezbity dowód, że w przyrodzie nic nie ginie.

środa, 26 września 2012

Pierwszy raz w życiu

wygrałem coś, używając własnego refleksu. Niby powinno się pójść za ciosem i spróbować wygrać coś jeszcze, stosując owy refleks, ale kompletnie nie wiem co by to jeszcze miało być. Może dwa metry świętego spokoju, pięć hektarów ciszy za oknem albo jeszcze miesiąc wakacji i tak, żeby wygrać jedno z owych zjawisk pstryknąć by trzeba oryginalną fotkę swoim telefonem jakiemuś świętemu spokojowi, który rozmawia gdzieś za rogiem z ciszą, a ich konwersacja trwa w nieskończoność, bo przecież dopiero ósmy miesiąc wakacji. Zdjęcie z dokładnym adresem autora należałoby przesłać na wskazany adres i nie wolno zwlekać z tym fotografowaniem, bo nigdy nie wiadomo kiedy święty spokój czy ciszę trafi szlag, a ostatni miesiąc permanentnych wakacji przerwie wojna.
W każdym razie dłuższe wakacje by się przydały choćby dlatego, że w Autobiografiach Bernharda wyjechała już większość umarłych, a w kolejnym rozdziale siedzą gruźlicy, więc otrzymujemy tu nietypową chronologię, gdzie najpierw jest śmierć a potem choroba. W perspektywie religijnej może być to bardzo pesymistyczna wizja. 
A propos chorób, to na okładce pewnego czasopisma literackiego dyndają sobie nogi pani M. laureatki Niki i chciałbym spytać dlaczego nikt projektu tejże okładki ze mną nie skonsultował?! 
- bo trza mieć refleks! - woła głos z końca sali.

poniedziałek, 24 września 2012

sobota, 22 września 2012

Chardonnay

Ach, deszcz, deszcz, szaro i deszcz. Deszcz poniekąd zmyślony. Ci ludzie za oknem w kurtkach, kryją się pod parasolami, widząc mokry chodnik, ale oto z góry nic nie pada, muszą być naiwni albo nadto ostrożni. 
Deszcz, deszcz, a poziom pobliskiej rzeki niski, najniższy. Z dna wystają pale starych mostów, pojawiają się nowe drogi, ach, nowe możliwości! Z grobów wychodzą umarli. Przemieszczają się nawet między miastami. Nigdy nie wiadomo, czy kiedy stoisz na przejściu dla pieszych, nie mija cię furgon transportujący jakie truchło. Albo, albo czy ponad głową nie przelatuje jaki umarły urzędnik. Wytęż swój wzrok, spójrz w okno helikoptera, właśnie ci pomachał.

Koszty Państwa podróży pokryje Polski Instytut gdzieś tam - prosimy nie lecieć samolotem - za to zapłacić nie zdołamy.

W samym środku Autobiografii Bernharda z jednego z austriackich szpitali z pokoju śmierci wyjeżdżają w cynkowych trumnach umarli. Tak przez trzydzieści, czterdzieści stron. Może ty też miewasz takie czytania z dnia?

W takim razie popłynę promem, ale mogę nie zdążyć na czas.

Chardonnay, jeszcze trochę białego Chardonnay podaj dziewczyno o czerwonych włosach! A teraz usiądź, skoro znam już twój język, pomówimy o śmierci, bo jak rzekł pewien filozof, dla własnego szczęścia przestaliśmy o niej myśleć.

czwartek, 20 września 2012

Musimy

Musimy jak najszybciej uporać się ze znikającymi pociągami. Od piątej na dworcu Śródmieście unosi się mgła. Może to w niej... Może to w niej znika pociąg między pociągiem piąta trzydzieści dziewięć a pociągiem piąta pięćdziesiąt. Albo w budzie z tanimi lukrowanymi bułkami. Nasz pociąg stoi pod ladą i jak tylko skończy się kolejka po bułki, sprzedawca posiadacz naszego pociągu chwyci składy i pobiegnie z nimi ku nieznanemu. Znika mgła, znikają bułki, znika sprzedawca, widać też czerwone światła pociągu, które oddalają się za schodami. Może to on.

sobota, 15 września 2012

Inteligentny człowiek

Inteligentny człowiek się nie nudzi. Człowiek inteligentny zna techniki wprawiania ciała w sen o każdej porze dnia i nocy, dzięki czemu potrafi przespać każdy czas, który mógłby zostać stracony.

czwartek, 13 września 2012

Nareszcie

trochę poszarzało, trochę ochłodło, dzieci z pobliskiego boiska pochowały się w budynku szkoły i będą mieć wuefy na korytarzu i filmy na świetlicy, bo na dworze deszcz, a i lada moment śnieg, ale przynajmniej cisza! Robi się smutno i nieprzyjemnie, ale nie mnie. Rano mielę kawę młynkiem, wieczorem zatapiam się w optymizmie Thomasa Bernharda. Odstęp czasowy między jedną czynnością a drugą wypełniam zakuwaniem zdań w języku czeskim, takich jak - jesteś dziś taka śliczna, życie jest piękne, pewnego dnia sama się o tym przekonasz - i wszystkie o dziwo tyczą się niejako pogody. Pogody, która motywuje naród do znieczulania siebie i żywota swego, i aż chce się przywołać słowa czeskiego ministra czegoś tam - bezpieczny jest tylko ten, co w ogóle nie pije. 
Nie łudź się jednak drogi ministrze. Nikt nie jest bezpieczny (w ten deszcz).

wtorek, 11 września 2012

Nie jadę do Rygi.

Wbrew pozorom nie jest to notka o nierzyganiu pod siebie, a raczej o tym, że blogonarrator nie jedzie do stolicy Łotwy. A miał. Ale jego pieniądze podróżnicze zjadł Cavalier oraz gorzka miętowa czyli rycerz oraz pasta do zębów. Bywa. W planach jest jeszcze Radom, ale czy blogonarratorowi zechce się pakować walizkę?
W Radomiu pewnie nie jest tak oczekiwany jako w Rydze. On, niczym papież współczesności, który wiezie dobrą nowinę ziemi, w której dawno wyginęły wszelkie oznaki duchowości, a lada moment wyginą wszelkie oznaki materialności i kto wie, może ustąpią miejsca odrodzeniu nowej, czystej duchowości, tylko z czego - ja się pytam. 
On, papież orzeźwienia, który z powodu zapalenia oskrzeli zawraca swój przenajbielejszy samolot do swojej głównej siedziby, która nie jest przecież tak wcale daleko - tuż za lasem.
Tuż za lasem płoną oskrzela, dlatego na miejscu pracuje sztab kryzysowy, jak również został uruchomiony specjalny telefon alarmowy, na który mogą dzwonić bliscy poszkodowanych, a nawet sami poszkodowani. I dzwonią. Tylko siedem czterdzieści dziewięć za minutę połączenia. Za te pieniądze jeszcze raz pojedzie do Rygi. Tylko po co?

niedziela, 9 września 2012

Morze, księżyc i nici.

Zalew Zegrzyński nocą przypomina Bałtyk od strony estońskiej. Nad zalewem wisi wścibski księżyc i księżyca ubywa z każdą nocą. To wymywa go czarne morze. Na czarnych spodniach mam białe nici, to pewnie jakieś estońskie włosy, nie wiem skąd, to była noc, a księżyc nie świecił, bo poszedł na stronę. W kościelnej ławie wyplątuję każdą nić i wrzucam do tacy.

czwartek, 6 września 2012

Żerań zajął się

sobą i stoi. Stoi rzecz jasna w płomieniach, w związku z czym część Warszawiaków nie ma ciepłej wody. Kryzys. Ubytek mocy. O kryzysie mocy, a zatem i kryzysie wiary w elektrociepłowni moc wiemy wszyscy. A o ubytku ciepłej wody wiedzą wszyscy miasta tego mieszkańcy. Tak, media interesują się tylko brakiem ciepłej wody. Natomiast kiedy zgaśnie ciepła, a razem z nią zimna, kiedy znikną obie wody, media wolą milczeć. Na przykład wczoraj nie mam obu wód. Woda nie kryje się ani za niebieskim, ani za czerwonym kurkiem. Szukam siebie na miejskich portalach informacyjnych i mnie nie ma. Szukam na krajowych - nie ma. Żyję w kraju, w którym w dobrym guście jest cierpieć na oczach widzów. Cierpienie w samotności nie jest w dobrym guście. Próbuję. W dodatku poziom wody w Wiśle spada, spada i osiąga rekordowy stan i teraz się ludzie boją, że zabraknie i będziemy pić spod siebie. Doskonale jednak wiem o zapasach wody zgromadzonych na stacji metra Powiśle i tam skieruję swe kroki w chwilach pierwszego suszenia. Póki co śmigam dookoła niebieskiego beczkowozu razem z dziećmi na rolkach i integruję się z okolicznymi mieszkańcami. O tym też milczą media - jak integruje ludzi niedobór H2O - ale może to i dobrze.

wtorek, 4 września 2012

Dziś

dziś widziałem litewski jazz. Poza tym zacząłem pisać pracę magisterską, chociaż mam jeszcze wakacje, ale skoro nikt nie może iść ze mną na wódkę na tory, trzeba utopić smutki w pracy w pocie nerek. A więc pracuj i pracuj czy jakoś tak. Golarka idzie gładko, a ser kroi się lekko i równie lekko zjada się razem z rogalem francuskim. Jajecznica na nowej patelni z Bronisławem Komorowskim, który czyta swoje wystąpienie. Słowo wystąpienie kojarzy się z powodzią, z odejściem, ale piszą, że to polskie Davos. Prezydent jest zachwycony Łotwą, która w wielkim stylu wyszła z kryzysu. Prezydent Łotwy o walce Polski z jej kryzysem na razie milczy. Też milczę, wcinam pokornie jajka, które lekko idą, hen. A gdy jaja odejdą, znudzi mnie pisanie pracy, przeczytam wszystkie encykliki papieża Polaka i sam wówczas być przestanę Polakiem. Chciałbym wiedzieć, kim się zatem stanę. Póki co, dla podtrzymania swej polskości, poznałem dziś dwie nowe pieśni maryjne i to nie było w ramach oglądania dżezu. To było gdzieś poza tym, w domu, na trzecim piętrze, między piątym a ósmym rozdziałem książki pewnego słowackiego pisarza, który co pięć stron pisze, że religia to opium dla ludu. Ktoś to już chyba napisał, ale może na Słowację nie dotarło. A może dotarło, a pisarz jest tak na poważnie Węgrem. Dotrze, już niedługo powiem im to w ich własnym języku, kiedy oto przestanę być pewnie Polakiem i zacznę być czymś nowym, jeszcze nie zjawionym!
Dziś widziałem dżes, a to się nie zdarza co dzień.

poniedziałek, 3 września 2012

Jeżeli miłość włoży wam tylko połowę obola w usta,
pozostaniecie na zawsze na środku styksu.
T. Karpowicz


Zadzwoń. Zadzwoń, bo ja jestem wybitny. Bierzesz słuchawkę i pewnie się łączysz. W tym czasie wyrzucam papierki przez okno. Szmatki do przecierania okularów, okulary. Zaraz pół mieszkania będzie jak wyrzuciłem, a ty się łączysz jak to ty. Nie, nie mam czasu zadzwonić, mówiłem, układam plan ocalenia świata. Ułożyłem plan ocalenia świata, a ty pewnie stoisz z tą słuchawką i nie wiesz co dalej. Zanim jednak ocalę świat, chcę spróbować pozburzać trochę porządku. Idę na miasto. Jest środek nocy, bo tylko wtedy mam czas, a ty tańsze połączenia. Staję na środku Krakowskiego, śpiewam, myślisz może, że więcej coś znaczysz. Potem rozmawiają ze mną dwaj panowie, którzy pilnują porządku, ale nie wiedzą, że to ja ocalam świat. Jeden z nich nie dostał się na fizykę. Drugi nie ukończył studium dentystycznego, bo mdlał na widok jedzenia między zębami. Obaj trafili do policji i teraz mówią, że piosenka o tej porze może kosztować pięćset złotych. Ale mówię, że ocalam świat, więc nie kosztuje. Za to notują sobie moje dane w kajeciku i już pewnie we własnym zakresie znaleźli mój numer telefonu i teraz blokują linię, a ty stoisz ze słuchawką i się bez sensu łączysz, więc może lepiej napisz.