piątek, 25 lipca 2014

Inspiro Stereo Gender

Dzień dobry. Miałem nie jechać tym metrem, bo miało nie zabierać pasażerów. No, ale staje, w środku widzę ludzi, dwie pasażerki na biało, jedna na czarno, jakiś mężczyzna, dotykam, żywy, więc jadę, wjeżdżam w tunel, wyjeżdżam, drzwi otwierają się to na lewo, to na prawo. W tym czasie do pani w czarnym dosiada się pan, a na przeciwko audytorium pana. Pan mówi głośno. Pan przeszkadza pani w czarnym. Mi nie przeszkadza, bo siedzę obok. Jestem oszołomiony tym, że pociąg, który nie zabiera pasażerów, zabiera pasażerów, a ja jadę, choć powinienem siedzieć na kamiennej ławce na placu Wilsona, razem z całującą się parą, która też jedzie tym pociągiem, a nie powinna, powinna siedzieć, siedzieć na kamieniu i cmokać aż wycmoka paradajs!
W centrum dosiada się ruda pani z panem bez znaków szczególnych. Ruda pani mówi głośno i przeszkadza paniom w białym. Mi nie przeszkadza, bo jadę, a nie powinienem i tak dalej. Ruda pani, która jak mówi, to przeszkadza paniom w białym zagłusza pana, który irytuje panią w czarnym, wtedy kiedy mówi, a mówi dużo, głośno czym może przeszkodzić panu, który słucha rudej pani, która przeszkadza paniom w białym. Nacierają z obu stron ludzie w wagonie, w którym nie powinni być. Ona i on, i ich bezludny wagon. Paranormalny krypto Inspiro Stereo Gender. 

poniedziałek, 21 lipca 2014

Ktoś z drugiej strony lasu

Ktoś z drugiej strony lasu miał kłada. Poza tym cisza jak nie w mieście i jak nie na jego obrzeżach. Z tyłu kroczy za nami burza, ale jest dosyć daleko, a pioruny wybrały wysokie maszty biurowców w samym centrum, tam też biją. Dzięcioł lata nisko przy ziemi, przepowiadając aurę nieszczególną. Nie wierzymy mu, idziemy za głosem kłada. Na końcu lasu nie ma kłada, jego dźwięk też gdzieś zniknął. Jeszcze w czasie leśnej przeprawy słychać było świst pędzącego pociągu, ale i jego już nie słychać. Burza chodzi w tę i we w tę. My nie lepiej. Znajdujemy kolej. Na tej linii kursują bardzo nowoczesne składy, więc jedziemy. Tory rozwidlają się coraz bardziej ukazując szerokie możliwości nieistniejącego przemysłu. Piękna czerwona lokomotywa spalinowa kusi swym dostojeństwem, a zestaw niebieskich wagonów wabi swą różnorodnością. Jadę każdym z nich, a wiatr mnie letni owiewa. W myślach. Śmiałych takich. To jest moja pocztówka z wakacji.

wtorek, 15 lipca 2014

Leży lisek koło drogi

Leży lisek koło drogi. Trochę napuchnięty, pewnie od słońca. Obie ręce ma, obie nogi, ale już wkrótce zbiegną się jego przyjaciele i odgryzą udka. Tak samo z resztą czynią przyjaciele martwych gołębi, które w dziesięć minut po zgonie kompana maczają swoje dzioby w oku nieszczęśnika, którego wkrótce rozerwą na pół, jedną połowę zjedzą na miejscu, a resztę ukryją w krzakach, gdzie czają się szczury zaopatrzone w plastikowe noże i widelce.
Mniam, mniam myślisz i spoglądasz w niebo, na którym leci samolot z rzekomo najcenniejszym ładunkiem świata, a jeszcze dwa dni temu starsza kobieta na próżno czekała na przedostatni autobus 157, który miał ją zabrać konkretnie pod sam dom.
- rozumiem, że jest mecz, ale nie wszyscy muszą oglądać - mówi i zbliża się coraz bliżej do środka jezdni. Zdaje sobie sprawę, że po prostu może niedowidzieć, tymczasem z każdą chwilą ryzykuje życie coraz bardziej i gdyby uderzył w nią jakiś rozpędzony furgon pełen innego tak cennego ładunku, bez wątpienia w mig oddałaby życie na asfalcie bez chwały zgonu na zielonej murawie. Ja zaś będąc ładunkiem bezwartościowym miałbym się zlecieć i rozpocząć dziobanie.

niedziela, 13 lipca 2014

Zródło rozkoszy

Ten, który, gdy mu złota woda z kranu płynie, nie lęka się i bez obaw się w niej myje, sam w złoto opływa.