wtorek, 27 kwietnia 2010

Ujrzałem niejadalny kontynent

Niebieskie niebo, zielona górka, biały kościół murem czerwonym otoczony.
W kościele pan organista, który nawet w klawisze trafia i pedały,
jeśli w coś już trafić nie może to we właściwy moment,
ale nic to, bowiem kiedyś nie będzie czasu, nie będzie chwil, ani momentów.
Jeśli o niejadalność chodzi, to na całej górce nie sposób znaleźć ani jednej kretowiny,
o którą zahaczywszy swe zęby, możnaby korzenie zapuszczać latami, gryźć ziemię, popijać piachem.
Wszystko takie proste i takie idealne, niejadalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz