Kołdra jest starym ornatem
uwinąwszy się stoisz przy parapecie
jak przed przedwojennym ołtarzem
masz oczy w górze masz i niewiarę
przeciągnąwszy po oknie firanę
w walizce rzeczy upycha ukochana
cera jej biała
na ciepły ląd mówi ucieka
z głowy wyszarpujesz nici myśli
o zbawieniu wszechrzeczy
chwytasz rękami
rozrywasz na dwie
taki śnieg że nie uratujesz świata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz