wtorek, 4 listopada 2014

"78% ludzi woli psy. Reszta to poważni kandydaci do Nagrody Nobla".

Nie dalej jak dwa dni temu stałem nad brzegiem rzeki i wpatrywałem się w wiry. I kiedy tak stałem, a wiry przede mną kręciły się jak szalone, po piachu na przeciwległym brzegu kroczył kot. Było to zwierzę średniego wzrostu i burej sierści, zwykły, przeciętny mazowiecki kociak, który przyszedł na świat nie dalej jak w kwietniu mijającego roku i jeszcze tej jesieni celebruje swą dumną i rozbuchaną młodość, zbliżając się z każdą sekundą do krawędzi brzegu, by wreszcie zamoczyć swe mięciutkie łapy w szarej rzece. Kot od zawsze jawił mi się jako istota darząca wodę wstrętem, a wszelkie w niej zanurzenia miał mieć za gehennę, od której gorszy mógłby być wściekły ogień najbardziej sycylijskiego wulkanu we wszechświecie. Im bardziej kot wydawał mi się wodowstrętny, im bardziej kojarzył się z wrzucaniem do wanny i odbijaniem się łapami od toni, i im bardziej jeszcze jego kontakt z wodą ograniczał się w moim mniemaniu do obojętnego maczania różowego języczka w wodzie, tym bardziej kota otaczały rzeczne fale. Był już w połowie rzeki, kiedy pojąłem naturalność tego zanurzenia. W końcu nie był jak przepływający rzekę człowiek - niespokojny, pogrążony w ferworze usilnej walki z nurtem i nie do końca pewny powodzenia swojej wyprawy. Poruszał się jakby z dala od tego chaosu i dokładnie wiedział, co się z nim za chwilę stanie. Jego sylwetka nie opierała się nurtowi, a współgrała z nim, tak, kot ten w pewnym momencie przypominał jakieś kunowate stworzenie rzeczne! I jeszcze to godne podziwu skupienie, spokój kociego ducha i kocie dusze na kocich ramionach, które na wszelki wypadek nie zamaczają swych stóp. Kot wychodzi na brzeg, znika w krzakach. Biegnę, biegnę w krzaki, bo chcę ujrzeć kota, co przepłynął rzekę! Może nawet chcę go mieć, jest, chyba miałczy do mnie, wytrzeszcza na mnie oczy, i chyba zamieszkamy razem!
I oto chwyta mnie jakaś ręka i ciągnie na bezkresne łąki, z dala od rzeki, krzaków, z dala od rzecznego kota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz