wtorek, 5 czerwca 2012

Historie literatury

bywa, że to istne siedlisko nudy. Próbujesz więc ugryźć to z jakiejś innej strony, bo trzeba brnąć, by przebrnąć. No to jednoczysz się z tym wrogiem, uruchamiasz mózg, wyobraźni dajesz piąty bieg i już, już jesteś oświecony i lądujesz na prowincji jako pastor pewnej gminy jakich wiele w kraju, który tak nie do końca jest krajem, bo siedzi pomiędzy pięcioma krajami, które lubią co i rusz nad nim popanować, a poza tym chłop w twej ziemi jest gupi, ciemiężony i aby z nim pogadać, musisz używać języka narodowego, którego dopiero co się nauczyłeś. Tak, dzieło Lutra dopiero co się rozpanoszyło po twoich ziemiach, trzeba usprawnić nową mowę i nauczyć się śpiewać chorału protestanckiego. Najchętniej byś się oddał zgłębianiu ksiąg, przekładowi starych tekstów i takich tam, ale oto prości ludzie ze wszystkich stron napierają, by poradzić się w swoich codziennych sprawach poczynając od najprostszych związanych z siewami, przez różne miłostki aż po momenty zwątpienia w to co pośród nas i to co ponad nami.
W ogóle to masz piękną żonę. Oddaną, ofiarną, skromną, bogobojną, a przy tym otwartą i zawsze chętną do pomocy. Ona troszczy się o dom, a ty troszczysz się o nią i o wszystkie owce i baranki powierzone twej opiece duchowej. Swoją drogą nie możecie mieć dzieci. No, ale nie dlatego, że nie możecie, tylko dlatego, że ty siedzisz po nocach w swoim gabinecie i tłumaczysz Biblię, to będzie jeden z pierwszych przekładów Biblii na ten język, będzie to przekład kanoniczny i w ogóle. W międzyczasie przygotowujesz poradniki jak, co i kiedy siać, a kiedy masz gorszy dzień piszesz wiersze o słonku i całej pod nim przyrodzie. Twoja żona tez nie może mieć dzieci, bo kiedy tłumaczysz Biblię, ona poczytuje w wielkiej dyskrecji pierwsze świeckie publikacje i periodyki o zagrodzie i przyrodzie, ale lada moment cała rzecz pójdzie dalej, ku zapewne, głębokiemu wyuzdaniu, ale jak zwykle przyjdzie wojna i cykle wydawnicze odpuszczą.
Właściwie to mają cię za nowatora idei, bo coś tam jeszcze pamiętasz ze studiów w Niemczech, ale to już dawno i nieprawda, bo od czasu studiów minęły już dwie jeśli nie trzy epoki, a ówczesne prądy intelektualne ktoś już dawno wyłączył. Z resztą nawet to co i pamiętasz, to tak piąte przez dziesiąte i przez mgłę. Lud jednak o tym nie wie i wiernie schodzi się co niedziela posłuchać twojej płomiennej mowy i nauczyć się świeżo przetłumaczonej pieśni.
Przydałoby się mieć syna, bo kości już nie te i oczy, tym bardziej, że naglące tłumaczenia są już u końca, a żona przeczytała już wszystkie książki zgromadzone w waszym domu i od pewnego czasu udaje się na ploty do sąsiadek i nie wraca do późna. I oto niestety przychodzi zaraza, sprząta całą wioskę z powierzchni, ale to dopiero połowa podręcznika, lada moment przyjdą nowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz