wtorek, 21 czerwca 2011

Złoty obłęd

I co królu złoty?
I co królu złoty?
Gada od rana sąsiadka do psa. Pies dostaje pierdolca od od rana wylatujących z mieszkania kaloryferów. Najbrzydsze kaloryfery jakie kiedykolwiek widziałem mają sąsiedzi z naprzeciwka. Całe żółte. Takie zapuszczone? Myślę, że to kolor, który cieszy oczy niektórych. A może pies obsikał?
Kiedy wychodzę na klatkę, złoty król, który wyłania się z żółtej mgły, gapi się na mnie. Jest szczupły, może rak go zajada. W oczach ma obłęd. Puszczam mu estońskich kompozytorów na uspokojenie. Ale żaden kompozytor z północy nie daje rady szalejącej wiertarce z klatki schodowej. Toteż tylko patrzeć jak pies oszaleje. Sąsiadka przestała gadać do psa. Za to pies przemówił do sąsiadki. Chyba po estońsku, bo nie rozumiem. Złoty obłęd w oczach złotego króla. Przekleństwo żelastwa.

1 komentarz: