sobota, 23 marca 2013

Piętrowy pociąg

Na wielkim stole w nie mniejszym salonie leży biały obrus, sztućce leżą i talerze, bo jest niedziela, niedługo wejdą ludzie, żeby zjeść. Nad stołem, nad talerzem, sztućcami, obrusem jest sobie sufit, a z sufitu zwisa żyrandol. Kryształ. Przez otwarte na oścież okno, bo wiadomo, lato, wlatuje biały gołąb i siada na żyrandolu...

Od całkiem niedawna przez dworzec miejski przejeżdżają piętrowe pociągi i jeśli nawet nie zamarzyło mi się, by takim modelem móc się przejechać, to bardzo chciałem zobaczyć jak ta piętrowa maszyna, ciągnięta przez białą i trochę zielono-żółtą lokomotywę wyjeżdża z czarnego tunelu i staje w światłach dworcowych w pełnej swej krasie i dostojeństwie swojem.

Podają do stołu. Gołąb dotychczas niezauważony, spogląda swym nerwowym okiem na całe to zamieszanie. Mimo wszystko nie myśli podrywać się do lotu. Tłoczą się goście.

Tłoczy się lud na peronie. Obok mnie trzy starsze madonny z torbami. Właśnie wróciły z Rzymu, i przekonawszy się, że nowy papież ciągle jest biały, w spokoju mogą oddać się codziennym swym zajęciom w jednej z podmiejskich miejscowości. Spoglądam w górę. Na drutach, na których zawieszono jarzeniówki, ląduje gołąb. Siny taki, o tępym spojrzeniu, miejski gołąb pospolity.

Jedzą.

Na sąsiedni tor, to jest tor przy peronie, na którym mnie nie ma, wjeżdża piętrowy pociąg. Zachwycam się. Lokomotywa. Trzy krótkie wagony, ale za to piętrowe. Niska podłoga, więc teraz wchodzący mają z górki, a wychodzący pod górkę. Ale oto gołąb zaczyna niebezpiecznie manewrować.

Ten w salonie też.

Widać po gołębim spojrzeniu, po gołębich ruchach, iż usilnie nad czymś rozprawia. Zaczyna się miotać. Chodzi w tę i z powrotem tak, że przez chwilę stoi na drucie ponad paniami, a za chwilę jest dokładnie nade mną, jest...

rosół. Wielka biała porcelanowa waza z dokładką rosołu stoi tuż pod gołębiem. On już wie, a ty?

Gołąb to bardzo niebezpieczne stworzenie, które skutecznie psuje mój zachwyt nad osiągnięciami myśli ludzkiej, tak więc do końca życia piętrowy pociąg, naszą interakcjo-inicjację kojarzyć będę zapewne z trwogę budzącymi manewrami latającego szczura.

Plask.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz