wtorek, 17 czerwca 2014

To znowu on, on czyli Dworzec Gdański

Czarny kot spaceruje po szynie toru przy najkrótszym, a zarazem najdalej wysuniętym peronie dworca. Czarny kot jest nie tylko czarny, ale jego przegenialna sierść odbija światła dworca, mało tego, odbija je wszystkie, ponieważ kot idzie całą jego długością, przecinając snopy wszelkich świateł tak, że czarny kot staje się chwilami niebieski, pomarańczowy bądź też niekiedy nawet czerwony. Szyna wydaje się wręcz skonstruowana dla kocich łap! Kot kroczy wszak raźnie i dumnie po szynie i nie ma chwili, w której by się wahał, chwiał, kot wszak nie wątpi, może tylko gdy usłyszy przejmujące całe ciało syczenie szyny, zwiastujące nadjeżdżający pociąg, ale to ma opanowane, toteż nic kota nie zniesie, instynkt, on jeden tylko.

Podróżuję szynobusem. Pierwszy raz w życiu. Może drugi, ale w Polsce to pierwszy. Bo w Polsce to inaczej, lepiej, milej, bez zbędnego pośpiechu, a więc spokojniej i zdrowiej. W dodatku przytulniej. Bo taki szynobus to trochę taki traktor, a i temperatura wewnątrz też taka żniwno-ciągnikowa. A jazda szynobusem przez most rozpięty nad Wisłą to czysta poezja. Mostu w końcu nie widać, a zatem płyniemy powoli poprzez rzekę i wszyscy są uśmiechnięci. I maszynista z konduktorem, do których zawsze można przyjść i popatrzyć jak to wygląda w przedniej szybie. I pani z psem. I pies pani. I nawet pani naprzeciwko mnie, co odmawia różaniec w intencji bezpiecznej przeprawy.

Wysiadając wszyscy mówią obsłudze szynobusu do widzenia. Wszyscy muszą się do tego znać, bo sprawiają wrażenie jak by się znali. Są szynobusową rodziną. Szczęśliwą rodziną z psem, który mógłby być psem szynobusowym, ale nie, bo oto tóż przed zejściem na peron pies zatrzymuje się na brzegu wagonu i stoi i duma i ma przerażenie w oczach, i nawet pan konduktor się dziwi i pyta psa czy Warszawy on nie poznaje, na co odpowiada właścicielka, że Warszawę zna, ale szynobusem to on jeszcze nie jechał.

Tymczasem po torze na przeciwko spaceruje czarny kot. On też jeszcze nie jechał szynobusem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz