sobota, 3 lipca 2010

Międzynarodowy dzień mówienia do siebie

Były kiedyś takie cukierki w kształcie półksiężyców, w kolorach żółtym, pomarańczowym i chyba zielonym, choć ta zieleń to nic pewnego, ale jak nie zieleń to co?! A może żadna zieleń i żaden trzeci kolor tylko żółty i pomarańczowy, a zielony był jedynie worek? I miały takie nadzienie w środku. Potem nie było cukierków. Potem wynalazłeś wódkę. Twoja trzydziesta dziewiąta miłość mogła Cię zaprosić na takie cukierki, ale wolała zaserwować sałatkę z groszkiem i majonezem na szczycie, dlatego jeszcze raz wynalazłeś wódkę.

Światło zbłądzonego księżyca, który przybrał dziś kształt takiego właśnie cukierka, wpada od kilku godzin do pozostawionego na parapecie kubka z pokawową zawartością dnia trzeciego. To właśnie w świetle księżyca przychodzą w tym kubku na świat różne robaki i inne udziwnione zwierzęta. Jeśli sytuacja utrzyma się dłużej, być może znów nadejdzie potrzeba nadania nowym stworzeniom nazw i będzie do tego potrzebny pierwszy mąż. Skąd wytrzasnąć pierwszego męża? Z Raju.

Być może z tego oto kubka wyszli ludzie o siwych włosach i czerwonych twarzach, bogaci w wielkie torby. Indianie. Rozbiegli się po świecie. Rozstawili się pod witrynami sklepów i gadają do siebie. Ci bardziej pospolici usadowili się pod sklepami z piciem. Inni – z jedzeniem. „Indianie” nieco bardziej wyszukanego smaku stanęli pod witrynami księgarń i sklepów muzycznych i tak gadają z wierszami zebranymi albo zestawami perkusyjnymi. Wszyscy mówią do siebie, choć niekiedy odbicie w witrynie przystaje na chwilę zaciekawione treścią wywodu. Nigdy nie zdejmują toreb z ramion, bo nigdy nie wiadomo kiedy zostaną wezwani do innego świata, by znów mówić tam do siebie.

Jednak nie pozostawaj głuchy na mówienie do siebie, wszak nigdy do końca nie jesteś przekonany czy to do siebie, czy do Ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz