niedziela, 28 listopada 2010

Dziewczyna o czerwonych spodniach

"I oto jest ta miłość
śmierć jest jednym ciałem w niej."
Rotary, Wielkie hotele kryją w sobie tajemnice swe

Minionej niedzieli mniej więcej o tej porze wracasz ze sklepu, w ręku trzymasz worek ziemniaków, masz na sobie czerwone spodnie, czarną bluzę, uśmiechasz się, wpadasz zziębnięta niczym poranne słońce przez okno pokoju na pierwszym piętrze, sprawiasz, że jest miło(ść) i wszystko co wokół niej roztacza się wokół Twej osoby.
Język Twojej mowy miękki i radosny, nie dopuszcza wyrzutów otaczającemu światu, cieszy się tym co jest, niczego nie chcąc zmieniać, rozumieć go udaje się, jak to się często mówi w przypływie niepewności, w dziewięćdziesięciu procentach, jeśli tylko nie mówisz za szybko i tylko czasem jesteś przeciętnym uczniem prywatnych lekcji fortepianu, który wiecznie zamyślony, bezustannie przyspiesza, skraca pauzy, cisza nie zawsze gra swą genialną rolę, nic to jednak, bowiem do głowy nigdy nie przyjdzie myśl karać  za tę małą ułomność.
Od dwóch godzin oczy stanowią integralną część szyby okiennej, a ciało usiłuje przecisnąć się przez szczelinę w oknie, aby przyczaiwszy się na rogu parapetu, rzucić się w Twe objęcia, jeśli tylko znów pojawisz się na drodze ze sklepu. Skok z pierwszego piętra ma w zwyczaju kończyć się źle, choć i on niekiedy zrywa z tradycją, a kto wymaga od życia dobrze kończących się historii, ten niech uważnie stąpa po ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz