piątek, 16 listopada 2012

Dziś byłem w...

lesie, bo las za mną tęsknił, a ja tęskniłem za lasem, więc pobyłem trochę w nim, pouwielbialiśmy się, popatrzyliśmy na siebie, poprzytulaliśmy się i czuliśmy swoje oddechy, bo las ma oddech, którym otula duszę znękaną nocną lekturą wielotomowych ksiąg na siódmym piętrze pewnego akademika i nikt, nikt inny nie ma takiego oddechu jak on,  mój przecudowny las. Las jest wielki! No, ale że się ściemnia, odprowadza mnie do swych granic, więc wybiegam na torowisko. Torowisko ma dwie długie nogi, między którymi szybko się znajduję i jestem, i dochodzę po podkładach, których rozmieszczenie nie jest komfortowe dla ludzkiego krocze-nia, dochodzę do dworca. Po podkładach, kamieniach, tak, tory też są wielkie i wspaniałe. Jeśli czegoś miał mnie nauczyć dzień dzisiejszy, to tego, że bardziej podoba mi się kroczenie po drewnianych niż betonowych podkładach, ale oto przecież drewniane podkłady są częścią lasu, a las jest tylko wtedy wielki i wspaniały, kiedy jest w lesie, zatem też betonowe podkłady to jest jedyna i słuszna forma zabezpieczania szyn przed zatopieniem w łącznym błocie w tym jesiennym poranku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz