wtorek, 27 listopada 2012

Pośpiech

najgorzej ma pani Barbara z listu do redakcji pewnego czasopisma o tematyce psychocośtam. Ona już wie, że w te święta nie zwolni. Z resztą wcześniej też miała z tym problemy. A zatem wrogiem pani Barbary z pewnością jest pośpiech jak również rodzina, która nie radzi sobie nawet z ubraniem choinki. Ale zostawmy rodzinę. Być może i owa rodzina pojawiła się w jej życiu w wyniku niepohamowanej dążności do wkroczenia w dorosłe życie i miast pozważać zazy i przeciwy, nasza bohaterka porwała się na pierwszą lepszą rodzinę, która nie radzi sobie z zielonym drzewkiem i pewnie nie tylko z nim. Zostawmy jednak panią Barbarę i cały ten pogański szajs igielny w spokoju.

Pośpiech to jest taki ktoś, kto podrywa cię z toalety, bo dobrze wie, że twój autobus, co to jest raz na trzydzieści minut, za dziesięć minut ruszy z pobliskiego przystanku. No to zrywasz się w połowie zabiegu, zarzucasz czapkę, płaszcz, zapominając zakręcić gaz czy tam kran i gnasz co sił, a wystające płyty chodnika cieszą się na twe uzębienie, słychać też pisk hamujących samochodów na twoje przebieganie na czerwonym.

To jest też spożywanie napojów w pośpiechu. Jeden z pierwszych kroków do przeróżnych -lizmów, czy schorzeń różnych układów zwrotniczych. To jest także jedzenie na czas, jedzenie, które staje w połowie drogi, odtąd jesteś pelikanem i karmisz małe, które nie wiedzą jeszcze co to choinka.

Pośpiech to naglące terminy biblioteczne, zaraz tuż po piątej ostatniej prolongacie. Nie ma nic gorszego. Czytasz, bo przeczytać wypada, ale wiedza w pale nie przechowuje się tak dobrze jak żywność w dziobie, toteż ze źródła mądrości młode się nie naczerpią.

Pośpiech można przekuć w cudowną energię. Chociażby zasuwanie szybkim krokiem do wspomnianego autobusu, wystarczy zmienić w szybki marsz, który spala kalorie lub ładuje twoją komórkę energią z twojej nogi. Podobno spalanko odbywa się dopiero w którejś minucie owego marszu i zwykło się ono kończyć u jednostek przeciętnych na minutę przed rozpoczęciem procesu spalania pierwszej kalorii.

Pośpiech to jednak przeważnie bezsens. Zachodzisz na konwersatorium w dwudziestej minucie od rozpoczęcia, myśląc - już się nie połapię w dyskusji - lecz oto dyskusja jeszcze na dobre nie rozgorzała i oto czwarta osoba zaczęła się właśnie wpisywać na listę, a prowadzący jeszcze kseruje materiały!

A więc spóźniajmy się Drodzy Bracia i Siostry! Spóźniajmy się jako i ja się spóźniłem dzisiaj na pociąg, do którego gnałem szybkim marszem i na który się spóźniłem kilka minut. Lecz oto, kiedy zachodzę na dworzec, na torze stoi równie spóźniony skład Kolei Mazowieckich, miele w zębach bilet miesięczny i zdaje się szczerzyć szyderczo w stronę tych, co się dziś bardzo spieszyli. Weźmy przykład z PKP, zwolnijmy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz