środa, 12 grudnia 2012

Czasami

chciałbym być jak Koleje Śląskie i nie wyjeżdżać na trasę gdy spadnie śnieg. Siedzieć sobie w ciepłym hangarze i czekać, aż zastąpią mnie nowym taborem, ale że nie prędko zastąpią mnie nowym taborem, to jeszcze długo miałbym władzę nad rzeczą przy małym nakładzie sił. Brzmi pociągająco.
Dziś właśnie jestem takim starzejącym się taborem, który siedzi za żelazną bramą i nie śmie wychynąć, zobaczyć jak się mają szyny na zewnątrz. Siedzę, ale żeby nie zapomnieć jak pracują silniki i inne pociągowe mięśnie, grzeję ostro. To podnoszę pantograf, to opuszczam. To otwieram drzwi, to zamykam. To zapalam światła, to gaszę. To staję na przednich kołach, to na tylnych. To trąbię, to się zamykam. I tak cały dzień. Ćwiczę najpotrzebniejsze ruchy, żeby nie zapomnieć jak działam. No i mam. Jest późna noc, a ja nie mogę przestać być pociągiem. Ale zaraz, zaraz. Zaraz zrobię zwarcie, uwaga, dzzzzzzzzzzz. No. Spokój i dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz