środa, 20 lutego 2013

Po powrocie

próbuję rozpakować przynajmniej torbę, bo wrócić do siebie to raczej nie wrócę. Wyjmuję codziennie po jednej rzeczy i w tym tempie skończę się wypakowywać za około dwa tygodnie, kiedy to być może znowu będzie trzeba się spakować i wyjechać, ale nie uprzedzajmy faktów. Na razie się potykam. Rzadziej gdy jest ciemno, częściej gdy widno. Kompletnie bez sensu, ale za widoku łatwiej opatrywać rany i zszywać co zostało rozcięte. Mógłbym mieć pierwsze rany w wyniku trzeźwego, świadomego i zamierzonego działania, taka mała inicjacja, chyba że rany będą rozległe, to i inicjacja większa. Na razie omijam, bądź przeskakuję. Może wpadnę w poślizg z dywanem bądź bez. Może wpadnę w lustro bądź do lustra i przez siedem lat nie napiszę magisterki, bo będę w krainie czarów, a kraina czarów, podobnie jak życie wieczne nie wymaga tytułów ani nic z tych rzeczy. Lubi za to wejścia w wielkim stylu. A zatem, uwaga!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz