czwartek, 6 czerwca 2013

Dziś spełniło się

moje marzenie z wczoraj! Kiedy tylko dowiedziałem się, że na pasażerów warszawskiej komunikacji miejskiej czaić się będą ankieterzy, z miejsca zapragnąłem paść ofiarą jednego z nich. I stało się! Minutę po tym jak zatrzymałem się na staromiejskim przystanku, przyjąłem szwedzką postawę - sztywną i powagi pełną, z tępawym obłędem w oczach, postawę co pozwala wiatrowi smagać członki moje - zaczepił mnie pan, który początkowo wydawał się zbierać podpisy za odwołaniem pani prezydent, jednak szybko okazał się ucieleśnieniem moich najskrytszych marzeń z wczoraj. Gdy tylko wyraziłem zgodę, przeszedł do rzeczy i z miejsca wyjechał z grubej rury, pytając o mój początkowy przystanek, a to nie było wczoraj, prędzej zaś gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych, przystanek dziś nazywa się Szpital MSWiA, ale wtedy to nie wiem jak się nazywał, wiem jednak jedno - to był mój początkowy przystanek. Drugie pytanie było o bilet na jakim jeżdżę, a odpowiedź była nie mniej błyskotliwa co pytanie, bowiem pod ręką miałem bilet z wystawy w Pałacu na wodzie, więc wyciągam i mówię, że na tym, on nie wierzy, więc mówię, że normalnie kładę bilet na siedzeniu, a na bilecie siadam ja, bo zazwyczaj brudno i pan sam dobrze wie jakie brudasy wylegują się na niebieskich tapicerkach. Mam też serię innych biletów z podróży pkp, pks, pkl i wkd, najróżniejszymi gondolami, dorożkami, rikszami, pontonami czy także i z wystaw bądź spektakli w różnego typu kinach, teatrach, domach kultury a ostatnio to nawet mam taki bilet bardzo nietypowy i to jest bilet-bilet, bo bez bilet-biletu nie wyobrażam sobie życia kurde. Na pytanie ile przesiadek jeszcze planuję, odpowiadam, że nie wiem, to zależy. W związku z ową odpowiedzią pomijamy pytanie o to ile czasu przewiduję na dojazd do przystanku docelowego i przechodzimy do przedziału wiekowego, ale i tu zagwozdka szanowny panie, bo ja, jakby to powiedzieć, ja, proszę pana, ja istnieję, ja trwam ponad czasem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz