środa, 19 stycznia 2011

Na końcu pociągu z Pruszkowa do Warszawy jedzie pan o siwych tłustych włosach, siedzi tyłem do kierunku jazdy, łatwiej się porzygać od ze wszech stron napierającego tłumu. Rzyga. A nie, to nie on... On siedzi dalej, w ręku trzyma tom Różewicza z czasów kiedy takiemu wydawnictwu od długich przedmów jeszcze się chciało wydawać poetów, tfu. Nad siwo-tłustym panem wisi wielki zakaz palenia, picia i śmiecenia pod karą do pięciuset złotych. Dawniej było sto. Za picie. Za pociąg. Chyba. Kryzys? Kryzys na kolei? Kryzys idei na kolei? A może stówa jest za picie piwa, a pięćset za picie wódki? A jeśli odwrotnie? Jeśli odwrotnie, to mamy do czynienia z poezją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz