sobota, 29 stycznia 2011

Człowiek na granicy

Spod przydworcowego wiaduktu wczesnym wieczorem wydobywa się mężczyzna w średnim wieku, krok jego szybki, a i spojrzenie bystre. W rękach trzyma białe pudełko, dosyć ciężkie, lecz dzielnie kroczy pod górę. Idzie wzdłuż granicy. Granicy strefy biletowej. Dźwiga. Na białym pudełku niebieski napis. Wódka. Wyborowa. Słychać obijające się o siebie szkło. On idzie pod górę. Niesie. Żeby inni mieli przyniesione. Dźwiga. Dzielnie. Każdy ma jakąś swoją Golgotę. Dźwiga. W pewnym momencie unosi głowę. Mówi. Mówi do siebie, do telefonu, albo co najbardziej prawdopodobne do białego magicznego pudełka. Mówi: 
- kiedyś już o tym rozmawialiśmy - po czym spuszcza głowę. Idzie dalej.
O czym pan rozmawiał z wódką? I kiedy, bo przecież nie wczoraj ani przedwczoraj? Przy jakiej okazji? Czy wabiła swym zapachem i przenikała spojrzeniem? Czy poszedłby za nią na koniec świata? - tego nigdy się już nie dowiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz