czwartek, 7 kwietnia 2011

Oremus

Wiersz do analizy "Oremus". Na jutro. Obowiązkowo wszyscy bez wyjątku. Bez względu na rasę, poglądy, wyznanie, dzień tygodnia, rodzaj spożywanych pokarmów. "Oremus" i tylko "Oremus" pewnego poety od wiersza "Oremus"!
Tylko jakoś tak poeta od "Oremus" poszedł w chwilową odstawkę. Odstawka była tak chwilowa, że przeciągnęła się na długie dni. Nic to. Poszedł poeta w odstawkę na rzecz pisarza, którego bohater zabija żonę i całą książkę tłumaczy/tłumaczą się z tego zajścia, chociaż na tylnej stronie okładki jest napisane, że to niełatwa sprawa się z tego wytłumaczyć, toteż książka ma sto osiemdziesiąt dziewięć stron i wciąga jak życie życie jest nowelą. 
Bohater pisarza, który podobno został poczęty w wyniku gwałtu na stole barowym, co jest pewnym argumentem przeciw aborcji, ponieważ gdyby usunięto zarodek, nie mielibyśmy tak wybitnego i zajmującego nieznośnie pisarza, ale i co jest pewnym argumentem za aborcją, ponieważ gdyby pisarz się nie narodził, z pewnością nie powstałaby książka o mężu, który zabija żonę, który pisze studium o słuchu i na końcu przestaje słyszeć, a nawet mówić, a żona już przed ślubem chora i niezdolna... nie powstałaby ta książka i można by się bezgranicznie oddać lekturze "Oremusu" z czystego już chyba musu, tudzież i z braku wyboru pomiędzy... No w każdym razie ten bohater to bardzo radosna postać, a pisarz jeszcze bardziej radosna, albowiem nie zna ci on akapitów, a zdania rozciągają się na pół strony, więc i ty rozciągasz się na pół stronie swego łoża i się oddajesz...
Oddajesz się, a "Oremus" jest i cierpliwie spogląda z kupki papieru.
Teraz. Właśnie teraz gdy zajadam kluchy, a w okno wali silny wiatr, wpełza czem prędzej pod futryny, wyrywa okno ze ściany i niesie je ku nieznanemu, nie w głowie mi studium, ani kula w głowie żony bohatera pisarza. Czas już tylko zacząć się modlić. Oremus. 

1 komentarz: