sobota, 16 kwietnia 2011

Pomarańczowe światło

Jako dziecko zawsze zasypia przy zapalonym świetle. W sumie wystarczało tego światła niewiele, choć z drugiej strony nigdy nie cieszyło jedynie światło latarni, bezlitośnie stojącej tuż za oknem i wciskające snop zielonkawoniebieskiego światła pomiędzy ramy okienne. Zazwyczaj w pokoju świeciła się lampka ze starym podartym pomarańczowym abażurem, dzięki któremu sufit pokoju nabierał barw od intensywnej pomarańczy po brąz starych mebli. Pomarańczowy abażur stał sie ulubionym miejscem posiedzeń wszelkiego robactwa, zarówno za dnia jak i po nocy. Muchy, póki jeszcze świeci światło słoneczne latają wokół, by w kocu przysiąść na krótki odpoczynek, lub też niekiedy zamknąwszy na chwilę wystające sponad głowy oczy, przespać tu całą noc, nie zważając na nocny gwarny ruch komarów, muszek czy ciem, tak lekko roztańczonych wokół światła i tak zwinnie przeciskających się przez dziury w materiale abażuru, których to dziur powiększanie jest dla nich jedynym wyznacznikiem upływającego czasu.
Do pomarańczowego pokoju bezskutecznie próbuje przeniknąć światło bijące z oka latarni. Ten niebieskooki cyklop przytwierdzony do ziemi dwoma nogami za niedługą chwilą rozciągnie dłonie, by oparłszy je na biodrach, pokiwać głową w geście niedowierzania, że nędzne światło ulicy, nijak nie może zaistnieć w pełnym ciepłych barw pokoju dziecka. Ten dwunożny, wysoki strażnik innych wartości musi pozostać za oknem jeszcze sporo lat.
I właśnie w ciągu tychże lat wielu, pomarańczowe światło gdzieś się rozpływa i jakże próżno go było szukać w przyrodzie. Do czasu. Do czasu w którym ten sam człowiek, z tym samym dzieckiem w sobie, wbiega na zalany porankiem peron, z którego właśnie odjeżdża pociąg i z którego to peronu czym prędzej usuwają się pospieszni ludzie.
A więc kroczy po krawędzi gdzieś na końcu dworca. Z tunelu wydobywa się światło i odbija się na lekko przyrdzewiałych szynach, które rozciągają światło gdzieś do połowy stacji. To było to - wiedział o tym. Po wielu latach udało się odnaleźć to samo pomarańczowe światło. Ale ile przyszło czekać.

2 komentarze:

  1. A dziś też widziałam pomarańczowe światła, choć nieco inne:) Gdy zachodziło słońce i latarni na Kabatach;)

    "i odbija się na lekko przyrdzewiałych szynach"... - pociąg widmo jak nic:P

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda tylko, że mandat nie widmo.

    OdpowiedzUsuń