czwartek, 12 maja 2011

Jedzenie

Czasem z pewnością i Tobie chce się jeść. Ale nie tak, że chodzisz po domu w jedną, potem w drugą stronę i odwrotnie i w przypływie nudy podchodzisz do lodówki i mówisz - no to może coś zjem - i zjadasz pęto kiełbasy i znów wracasz oprowadzać nudę po lokalu. Chce Ci się jeść tak, że już nie możesz. Idziesz do obowiązków, już masz usiąść, zająć się czymś ważnym, nie cierpiącym zwłoki. Idziesz i idziesz i już prawie usiadłeś i już prawie siedzisz. I nagle odwracasz się i idziesz ku kuchni, bo coś tam w środku mówi, że nie ma mowy, że jeść. I idziesz i jesz.
I oto właśnie przydarzyło mi się, że to coś zawraca mnie do kuchni i mówi: teraz będzie papu. Srapu! - odpowiadam temu czemuś i zwracam swe kroki ku biurku. Siadam. Siedzę.
Przeanalizowałem taki jeden wiersz. O chaosie. Postawiłem pytanie o to, którego dnia Bóg stworzył żywność, ale nie usłyszałem odpowiedzi. Hipoteza była taka, że może jedzenia nie ma. Wstałem od biurka i poczułem jak bardzo nie jestem głodny. To coś albo zniknęło, albo obraziło się na zawsze i już pewnie nigdy nic do ust nie wezmę.

1 komentarz: