środa, 11 maja 2011

Zamknęli kiosk

Zamknęli kiosk. Taki na rogu ulic, gdzie prócz niego jest stare boisko i rzadko odwiedzana przez kogokolwiek apteka. Kiosk, w którym pani w okularach zagaduje klientów, będąc pomocną we wszystkich sprawach. Pani, która zawsze myślała, że Centralny Basen Artystyczny to gdzieś tutaj, na Mokotowie. Pani, której nie musiałem mówić, że dziś do gazety jest dołączony Popper albo inny szatan - po prostu podnosiła się bez żadnego słowa i przynosiła gazetowy dodatek. Być może prowadzona sprzedaż palemek czy jaj święconych tak uświęcała to miejsce i przydawała ludziom lepszego kształtu.
Przerażeniem mogą napawać zakupy w okolicznych kioskach: w tym, gdzie pani na pytanie: czy jest Wyborcza z Konwickim pyta: z czym? albo tam, gdzie schowany za sklepami z częściami samochodowymi oraz telewizorowymi, pan uśmiecha się pod siwiejącym wąsem, mówiąc: nie, już nie mamy. Jest jeszcze taki kiosk przy cukierni, z którego zieje dym papierosowy, gdzie gdy kupisz gazetę, czujesz się jak gdybyś wypalił paczkę szlugów. No i jest taki fajny przy poczcie, gdzie wciąż sprzedawca zajęty rozmową z okolicznym pijaczkiem. I taki jeszcze kiosk, do którego trzeba iść na dół i gdy się już kupi gazetę, pod górę trza człapać. I jest jeszcze taki przy monopolu, ale przy monopolu niebezpiecznie, w końcu piwo idzie po tyle co gazeta.Przy codziennym czytaniu gazet można skończyć na rozmowach z panem z kiosku pod pocztą.
I oto kiosk, w którym robiłem pierwsze zakupy biegnąc do kościoła na nauki przed Pierwszą Komunią, aż do teraz, kiedy chodzę blady na ciężkim rauszu pół dumny, pół w mumię zamieniony po drugi tom kierkegaardowskiego Albo, albo, odchodzi w niebyt.
Tak wiem, jest jeszcze prenumerata. Taka z listonoszem do domu ze wszystkim. Widzę przeto najbardziej wierzącą w całej schodowej klatce starszą panią zaglądającą do torby listonosza i widząc czerwone logo gówno prawdy i inne czerwone logo w kształcie znaku stop, pytającą: a dla kogo to?, na co styrany życiem listonosz po krótkim zastanowieniu unosi prawą rękę ku górze pokazując na ostatnie piętro. I już zaraz, za dni parę, w Twojej teczce w parafialnej kancelaryi, obok Twego imienia, nazwiska, wieku, prawa jazdy, nazwy zakładu pracy, imion i nazwisk dzieci, żon, matek, ojców, wujków, cioć, babć, dziadków, pradziadków, prababciów, marek samochodów, ulubionych sportów, nazw ulubionych gier hazardowych, numerów telefonów, innych numerów, liczb nieskończonych, figuruje lista lektur ulubionych.

3 komentarze:

  1. Polecam kiosk na Pl.Inwalidów. Miło, sprawnie i blisko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a, no to o ósmej wysyłam Ci smsa z gazetowymi życzeniami, a o dziewiątej jesteś u mnie dumnie dzierżąca prasę w ręku swojem :D

    OdpowiedzUsuń