wtorek, 24 stycznia 2012

Jednak nie zabili psa. Psa szczekanie wydarło się na mężczyznę w średnim wieku, który dwa dni po całym zajściu przyszedł skontrolować prąd. Mimo całej złości jaką wyrażało zwierze, którą to złość i agresję wyniosło poniekąd z domu i doskonale wpasowuje się z nią w jego klimat, mężczyzna od elektryczności całkiem długo gościł w mieszkaniu sąsiadów, co może znaczyć tylko jedno – mają więcej gniazdek z bolcem niż ja!
Ale może pies wcale nie przeżył. Może szczekanie zdążyło się nagrać na jakąś taśmę, która teraz odtwarza się ze stojącego pod drzwiami pokoju, w którym gniazdka są pozbawione bolców, magnetofonu. Szczeka, szczeka i nie może przestać. Okropne zwierzę, ale pies taki kochany, że za sprawą ducha truchła jego, ciągnie się za mną pasmo nieszczęść.
Oto z rana czuję suszenie nie tyle w gardle, co w całym ciele. Gdzieś w korytarzu znajduję karton z zapasem soku. Wyciągam jeden. Stawiam na blacie kuchennym. Już prawie otwieram, prawie, ale uwagę moją przykuwa owoc na etykiecie. Albo to pomarańcz, albo grejpfrut. Jeśli pomarańcz – jestem uratowany. Niestety – grejpfrut. No to umarłem. Z wycieńczenia. Ale chciałem zabrać do grobu książkę Stiga Dagermana, którą miałem wygrać w konkursie radia. Ale niestety. Nie wygrałem. Wygrała jakaś dziewczynka z Londynu, która za swe londyńskie zarobki może sobie kupić dziesięć takich książek, a ja za swoje warszawskie stypendium naukowe – ani jednej. Do grobu zabiorę więc tylko rozładowującą się komórkę i będę pykał w Angry Birds w oczekiwaniu życia wietrznego.
Chciałem przed śmiercią napisać jeszcze wiersz o psie, ale o psie wychodzi mi tylko proza, ewentualnie dramat.

2 komentarze:

  1. Och Michał, widzę że nie jesteś oryginalny, temat psa w literaturze jest już prawie wyczerpany. Przecie niedawno wyszły takie książki i opowiadania jak "Śmierć czeskiego psa", "I ktoś rzucił za nam zdechłego psa",
    "O psie, który jeździł koleją", "Czterej pancerni i ..." i tak dalej. Rozumiem że pan elektryk szukał tylko rodzinnych gniazdek z bolcem, a u Ciebie było ich mniej... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pies w literaturze zawsze pociąga za sobą jakieś nieszczęścia. Tak jest i w życiu - niby dostarcza radości, ale to tylko radość pozorna, za którą przyjdzie słono zapłacić :]

    OdpowiedzUsuń