wtorek, 21 lutego 2012

Ryszard

"Oddychał ciężko
kryzys miał nastąpić w nocy"
Zbigniew Herbert

ale nastąpi trochę po osiemnastej kiedy dzieci nie będą jeszcze spały, a mamy będą miały przerwę między zmywaniem po obiadokolacji a praniem dla całej rodziny. Miałem w tym uczestniczyć i ja. Razem z tym przewodem co za telewizorem złączyłbym się z narodem w bólu i w bólu po bólu, ale nie. Nawet nie wiem dlaczego tak często komentuję ostatnio, to co w telewizji. Może coś sobie udowadniam, a może nienawidzę telewizji tak bardzo, że dokopuję jej skąd tylko mogę i jak mogę. Ale z drugiej strony, Ryszard też człowiek i nie jego wina, że dał się zakleszczyć teleodbiornikowi.
W każdym razie smutne to wydarzenie zbiega się z ważnym wydarzeniem w życiu Kościoła katolickiego, jakim jest Popielec. Z początku trudno to pojąć, ale przecież nic nie dzieje się przez przypadek. A zatem jest tak, że albo śmierć odwiecznego bohatera serialu ma służyć pogłębieniu przeżywania smutku w smutku w okresie Wielkiego Postu, albo też chwila, w której przygasa Rysio, ma odciągnąć produkcyjną część społeczeństwa, która właśnie wróciła z pracy, od udziału w środowej liturgii, kiedy to posypujemy głowy popiołem. 
Kto jednak może mieć zamysł w odciągnięciu wiernych od udziału w tymże obrzędzie? Ktoś kiedyś, pamiętam, majstrował przy telewizji polskiej, więc może i dobrał się ten ktoś do wyzutego ze światopoglądu Ryszarda i skierował go lekko na prawo, w rejony, w których nie żałujemy, nie pokutujemy nie posypujemy głów popiołem, niczym nie posypujemy! Jesteśmy tu dumni, dumni z czego się tylko da, a jednoczy nas tradycja, wielka tradycja wieloodcinkowa! A więc sto lat!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz