środa, 16 października 2013

Po mnie choćby potok

czyli rzekę przepłynąłem, górę pokonałem, wybijam szybę w oknie i idę na piwo. Bo właśnie napisałem komuś książkę, jak to mówią, od nowa, i co by się teraz nie działo, klapnąłem sobie oto na torach i siedzę w towarzystwie lokomotywy spalinowej, która dzisiaj ma wolne i śpi smacznie. Piwo jest ciemne jak wagon towarowy, z resztą nic nie jest teraz tutaj jasne.
Poza tym to żelazne powietrze i ten napój ma w sobie coś z rdzy, która zasiedziała się na szynie dokładnie nie wczoraj. Siedzę na niej, a ona pode mną. Jest w piwie, a ono jest we mnie. Ono jest osłodą po ciężkiej katorżniczej pracy, po której chce się tylko zasiedzieć się na torowisku i sterować ruchem śmigających wkoło kotów. Ona, rdza, jest zasiedzeniem. A ja się zasiedziałem. Nawet nie spostrzegłem jak uniosła się mleczna mgła. Idę już idę nim się ranek rozpędzi i nim rozpędzony ranek rozpędzi lokomotywę spalinową. Idę już idę, by nie zostać zdradzonym o świcie.
(wszystko przez to picie)

1 komentarz:

  1. ... które przyprawia mnie o serca bicie
    przyspieszone jak pociąg 3.10 do Yumy

    OdpowiedzUsuń