wtorek, 19 listopada 2013

Drogi M.

Wiele się działo w ostatniej kwincie i wielu zdarzeń będziemy jeszcze zapewne świadkami, jednak zdaję sobie sprawę z wagi jednego wydarzenia, które przytrafiło się nam obu przed zgoła pięcioma dniami. Cała sprawa, wiem wszak od Ciebie, zakończyła się szczęśliwie, nim jednak owy finał się dokonał, zdążyłem już zamoczyć swe pióro, by napisać parę cennych i serdecznych uwag, ku pokrzepieniu i odwróceniu oczu naszych od spraw doczesnych. Nie chciałem, by uległy zapomnieniu.
A więc wyobraziłem sobie Ciebie siedzącego w niedzielny poranek przy Twoim sekretarzyku, kiedy to w wolnej chwili z jak zwykle wielką skrupulatnością załatwiałeś sprawy bieżące i wzrok Twój natrafił na rachunek za nasze wspólne szaleństwo piątkowego wieczoru, kiedyśmy to jedli i pili, a kelnerka podchodziła co jakiś czas do naszego stolika coraz to bardziej uśmiechnięta, gotową będąc służyć. Skutecznie opieraliśmy się jej skądinąd wcale nie tak wielkiemu czarowi, starając się zachować umiar, wszak w miarę posuwania się w latach coraz silniej zdajemy sobie sprawę z tego ile wart jest pieniądz i ile warta jest godzina naszej katorżniczej pracy, która to (lub jej brak) prędzej czy później wpędzi nas do grobu.  
Toteż oddajemy się umiarkowanym rozrywkom w piątkowy wieczór. Przybywasz w tenże czas piechotą, bez samochodu, zdając sobie sprawę z wszelkich niebezpieczeństw z tego wynikających, ja zaś odkładam wszelkie drugorzędne sprawy, spotkania biznesowe czy przy ciepłej herbatce podpieżynową lekturę Balzaca, by móc zasiąść z Tobą przy wspólnym stole i radzić nad naprawą świata, zmianą sytuacji w województwie, poprawą stanu kultury i sztuki w naszym nadwiślańskim i podtęczowym kraju.
I kiedy tak uradziwszy, wypiwszy i zjadłszy, płacimy rachunek bardzo uczciwie - Ty za siebie, ja za siebie, Ty za siebie napiwek i ja za siebie napiwek, a może w dodatku nawet napiwek od napiwku, nie spodziewamy się finału całej historii.
Tak oto w niedzielne popołudnie zaglądasz do rachunków rozrzuconych na Twoim sekretarzyku i nie możesz się nadziwić, bo oto kelnerka, która pozwoliła Tobie zapłacić za siebie, jak również mi za siebie, wzięła ode mnie za siebie plus od Ciebie za Ciebie i za mnie. Plus napiwki i napiwek donapiwek. Nóż się w Twej kieszeni otwiera, gdy dowiadujesz się, że nadpłata z Twej strony przybrała stricte symboliczny charakter czterdziestu i czterech złotych!
Tak, niezbadane są wyroki boskie, a nasza cierpliwość nie raz wystawiana bywa na próbę, a w dodatku nigdy nie możemy przezywać naszego życia bezproblemowo, lecz oto właśnie nasze życie toczy się od jednego problemu do drugiego. Tak też, nie po raz pierwszy znowu, kłopotów narobiły wartości materialne, owe ziemskie uciechy, które odsuwają nas od całej Esencji, by ostatecznie strącić nas do Szeolu!
Dwie dwudziestki i dwie dwójki, które lecą ot tak sobie. Czy Tobie też przed oczami stanął taki obraz? Jeśli tak, pomyśl sobie o podstępnej kelnerce, która rzekomo swoimi wdziękami zwabiła tak liczne bogactwa. Oto teraz Szeol stał się jej udziałem i nie zostanie go pozbawiona.
Pomyśl o Salomei. Pomyśl o innych kobietach, które swoimi wdziękami, swoją pożądliwością dóbr materialnych, a także urokliwym potakiwaniem i podejrzanym uśmieszkiem ograbiły świat z dobra, porywając się na instytucję cnoty wszelakiej.
Wreszcie wyobraź sobie jak ziemia się rozstępuje, a z jej głębi buchają płomienie i szczękają siekacze ziemskiej kuli. Tam kroczy ona, a w dłoni dzierży czterdzieści cztery złote. Patrz jak rzednie jej mina, gdy zstępuje coraz niżej, aż w końcu znika na zawsze. Na zawsze znikają też czterdzieści cztery złote, ale oto na zawsze zostajesz Ty szczęśliwy, iżeś oparł się pokusom świata tego.
Wróćmy jednak do tamtego wieczoru. Czy nie był on może wart swojej ceny? Człowiek potrzebuje wszak chwili wytchnienia, w której pochylony nad szklanką piwa potrójnie chmielowanego i zagryzający wegaburgera, zapomina o troskach dnia powszedniego. Czyż zapomnienie, które gwarantuje równowagę psychiczną na dalsze życie nie jest warte być może nawet bardzo wygórowanej ceny?
A czy nasi bracia Europejczycy zachodni, Europejczycy południowi, Europejczycy północni nie przepłacają za zapomnienie, niekiedy też niestety w owym zapomnieniu nie stosując umiaru?
Patrz jak zbliżamy się teraz do Europy, płacąc europejskie sumy. Oto wybiegamy przed swój czas i czynimy zdrowy postęp, który wydźwignie nasz kraj z finansowej zapaści oraz przyniesie lepsze jutro. My już jesteśmy w lepszym czasie w przeciwieństwie do tych, którzy rozliczają się skrupulatnie co do złotówki.
Mógłbym tak w nieskończoność mnożyć argumenty o tym jak dobrze jest być okradanym tu na ziemi i jak wspaniała perspektywa roztacza się przed "ofiarą" takiego procederu. Dlatego warto zachować spokój w obliczu tego typu "pomyłek", choć sam, tu biję się w pierś, ruszyłbym ku wyjaśnianiu tego typu spraw w towarzystwie siostry siekiery.
Tymczasem bądź zdrów Drogi M. i miej wyrozumiałość dla popędliwości świata tego.

Szczerze oddany
Ja.

2 komentarze:

  1. A finał całej historii był taki: zwrot całej sumy otrzymaliśmy od właścicielki lokalu i zadowoleni poszliśmy uraczyć swe podniebienia pyszną pizzą w Tratorii Rucoli, gdzie jak dotąd nigdy nam się z Gosią miejsca znaleźć nie udało. Tym razem mieliśmy również co i za co świętować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A i kelnerka była tym razem facetem :]

    OdpowiedzUsuń