poniedziałek, 24 lutego 2014

Mgła

Dziś rano była taka mgła, ale nim się uniosła, słyszałem jak w rynnę pukał deszcz, a za oknem pracowała koparka i myślę, że to one dwie odpowiedzialne są za rozpraszanie mgły i kiedy nikt nie patrzy, kopareczka pobiera wodę z rynny i wydmuchuje w świat ze swoich ciepłych koparkowych ust.
I tak kiedy koparka wydychała mgłę, budziłem się bardzo powoli i na wszelki wypadek zaglądałem do portalu pogodowego, by upewnić się, czy rzeczywiście warto się dziś budzić. Portal pogodowy zapewniał, że dziś ziści się wspaniała aura dla spacerowiczów, więc co prędzej ruszyłem spacerować i już, już wybiegam z domu, szczęśliwy taki, że będę spacerować, spacerować, aż się pogoda zepsuje, wrócą śniegi i mrozy, choć wcale nie muszą, i tu tak nagle słyszę głos zza drzwi, a to nikt inny, ale właśnie mgła mówi mi "dzień dobry, właśnie wracam z mleczarni". Ale ja tak łatwo nie rezygnuję ze spaceru, poza tym bardzo lubię mgłę, którą staram się pocieszać od czasu, kiedy stała się przedmiotem politycznych ataków.
Po drodze na spacer mijam kiosk, w którym kupuję łyżkę, którą to łyżką będę podczas spaceru drapał mgłę po plecach. Drapię. Mgła się wygina i lekko unosi. A potem opada. Bawię się jej włosami, rozsuwam, ale zaczynam w tym rozwarstwieniu widzieć ludzi, więc na powrót zwarstwiam włosy mgle, zagęszczam, przyklepuję łyżką, ugładzam, ludzie znikają, a mgła zaczyna być w siódmym niebie. 
Bierzemy kawę na wynos. Oczywiście z mlekiem. Pożyczam łyżkę mgle, żeby sobie pomieszała. Miesza, ona tak śmiesznie miesza. Jest profesjonalistką i wirtuozem mieszania do tego stopnia, że sama staje się mieszaniem, a mieszanie wreszcie staje się mgłą. Wypija, oddaje łyżkę, wypijam ja, robię łódkę z kubka i odpływam. Mgła widząc to również robi łódkę z kubka i również odpływa. I tak płyniemy, i widzę jak mgła radzi sobie lepiej w tym płynięciu ode mnie. Nie ma wszak uciążliwej łyżki i gdyby nie kubek, który robi jej teraz za okręt, ostatecznie odwiązałaby się od wszelkiej materii. Wiosłujemy i tak do końca dnia, aż świecą gwiazdy, których nie widać, no bo unosi się ona, więc i żadne z nas nie spieszy się z powrotem. Jestem na morzu i napisałbym więcej, ale w obu rękach mam łyżkę i baczę, by nie wpieprzyć się na skały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz