Być może i poszedł, kto wie, mężczyzna o czerwonej twarzy, z kącikami ust nieprzyjemnie opadłymi i jak gdyby nieco zwisającymi niczym krople podeszczowe z poręczy. Mówi:
- najpierw się napierdolicie, a potem robicie dzieci i myślicie, że ludzie będą was utrzymywać!
Mężczyzna o ciemnej karnacji, z dzieckiem na ręku każe mu iść do diabła, jak gdyby nie wiedział, że diabeł jest w każdym z nas i wystarczy jeden krok., by pójść, dojść, powrócić Za panem z dzieckiem kroczy kobieta z akordeonem i dzielnie wygrywa znaną skądś melodię, z tym tylko, że w tle słychać wciąż jeden i ten sam akord i już po pierwszej repetycji człowiek ucieka. A nie! Nie ucieka, bo jedzie autobusem przyspieszonym, który zatrzymuje się na co drugim przystanku. Skacze więc przez okno. Uciekł!
W tym związku, kobieta utrzymuje rodzinę, a mężczyzna z dzieckiem na ręku rodzi, nosi i smaży placki. Stąd też złość pana przy drzwiach stojącego w smutnym uśmiechu i czerwonej twarzy. Złość, bo tradycyjny model rodziny poszedł się...
j****ć;)
OdpowiedzUsuńej, a może nie?!
OdpowiedzUsuń