wtorek, 2 kwietnia 2013

Nakarmiłbym ptaki

Śnieg na chodnikach skuli jacyś ludzie. Nie muszę więc odśnieżać, choć przecież wróciłem do miasta gdzie usuwanie śniegu nie jest moją działką. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj odśnieżałem wjazd, z którego skorzystałem raz jeno, i który pewnie na powrót zasypie jeśli nie dziś to na pewno jutro, kiedy front znad Włoch zasypie Rumunię, ciebie i mnie. W dodatku odśnieżanie tam przyspiesza bieg krwi. Myślę, że odśnieżanie tu paraliżuje w mgnieniu oka całe ciało.
Stojąc na przejściu, spycham śnieżne kule z krawężnika wprost do czarnych kałuż. Niech toną. W tym mieście wszystko staje się czarno-białe. Zwłaszcza ludzie. Ale jutro już mnie tutaj nie będzie. Z chęcią nakarmiłbym ptaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz