sobota, 15 października 2011

na dworcu Śródmieście

są takie krzesła z drutu postawione-połączone we trzy, a na jednym z nich siedzi kobieta o jasnych blond włosach, a u jej stóp - paw. Ach, któż mógł zostawić pawia w środku nocy i teraz pani, która bełkocze coś przez telefon w jakimś nieznanym języku, musi przebywać w towarzystwie tego dziwnego bytu. Rzyg leży nieruchomo i wydaje się straszyć damę, ale nie, nie straszy, dama także się nie bardzo boi. Prezentuje się (wspomniany byt) z resztą zdecydowanie gorzej niż rzygi przebywające niekiedy na peronach warszawskiego metra. W pewnej chwili pani wstaje, by przejść się po peronie i po zatoczeniu szerokiego łuku, wsiąść do pociągu. Oto przestałem mieć wątpliwości, kto był wymiocin emitentem. Zrobiło mi się przykro, że ktoś przyjechał zza granicy porzygać sobie tutaj i nawet przy całej otwartości na "obcego", uważam, iż jest wielce niestosownym, by przybysz z innego kraju rzygał na mój polski, rodzimy peron!

2 komentarze:

  1. A ja już zdążyłam sobie wyobrazić pięknego łazienkowego pawia (tego z piórami;) )...

    OdpowiedzUsuń
  2. no, ten też w pewnym sensie był łazienkowy - byłby, gdyby do łazienki zdążył!

    OdpowiedzUsuń