poniedziałek, 9 lipca 2012

dwie te

pierwsza jest rano, bardzo rano, zaraz po wschodzie słońca, kiedy ptaki rozśpiewują się w najlepsze a słońce spokojnie wspina się po najwyższym bloku na osiedlu, jeszcze czuć jakiś chłód wpadający wraz z radosnym ptasim nuceniem przez rozwarte okno, chłód, który plącze się między palcami stóp. Ptactwo nie przestaje i kiedy słońce tak przestępuje z balkonu na balkon, stopa za stopą, one odpalają wszystkie rejestry i prezentują po kolei każdy głos, podczas gdy inne cicho pogrywają sobie w tle, nadając tempo, coraz to szybsze i jak gdyby, poganiając nieco już zmachane słonko, by wreszcie wylazło zza bloku i pobiegło już sobie dalej, wyżej, z lekkością z jaką pokonuje się ostatni odcinek podczas wspinania się na latarnie morskie czy wieże kościelne. 
Oto jednak budzą się i sroki. Budzą się wrony i rozpoczynają swoje chrapliwe dziobodarcie, zagłuszając to co jeszcze przed chwilą tak radowało spragnione dźwięku uszy.

druga jest w południe i jest w pociągu podmiejskim, którym wyrusza dosłownie garstka pasażerów. Przeważają kobiety. W pierwszym wagonie siedzą te piękne i te takie sobie, a także starszy pan o kuli ze swoją towarzyszką życia. O drugim wagonie nic nie wiadomo i pewnie gdyby się odczepił i pozostał pośród łąk, jako i słońce zatrzymało się oto na niebie, nikt by się tym nie przejął. 
Im bliżej stacji docelowej tym coraz więcej dziewcząt pięknych wysiada, głównie tych niebieskookich, długowłosych, gustownie ubranych, względnie uśmiechniętych do życia i umiarkowanych. Wysiada też starszy pan ze swoimi kulą oraz damą. W wagonie zostają już tylko kobiety te takie sobie. Wychudłe, o włosach silnie pofarbowanych, patyczaki i ich różowe torby albo te, stanowiące drugi biegun patyczatctwa, wszystkie rozpostarte na cztery siedzenia każda, mają jeszcze trzy stacje do celu. Oto cel. Twoja pamięć pamięta jeszcze twarze z ostatniego odcinka, jak gdyby te z początku nie było ważne. Ważne, że słońce właśnie ruszyło z miejsca, za chwilę pójdzie do siebie, by zaczęło się ściemniać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz